wtorek, 6 sierpnia 2013

O ZHP na trzeźwo.

Krytyczne spojrzenie na Związek Harcerstwa Polskiego - czyli dlaczego moja przygoda z ową organizacją się skończyła? 

Chciałabym móc powiedzieć jednoznacznie, co przelało szalę goryczy. Od początku towarzyszyło mi poczucie wyobcowania i inności, braterstwo stało się już tylko pustym słowem. Jako podrzędny szeregowy, nawet nie pełnoprawny członek drużyny byłam nikim i analogicznie nic nie miałam do powiedzenia. Z moim entuzjazmem i milionem pomysłów kłębiących się w głowie dosłownie rozpierała mnie energia. Niestety nie dane mi było trafienie do poważnej drużyny wędrowniczej. Harcerskie wartości miały dla mnie zbyt duże znaczenie - zgrzyt.

Mój akt oskarżenia formułuję więc następująco:

1. Nadmierna ksenofobia - niestety, jako doświadczony ZHRowiec nie miałam szansy się odnaleźć, a raczej zostało mi to skutecznie uniemożliwione. "Ahaha! Ona jest z ZHR!"

2. Kompletny brak braterstwa - takich kłótni, jakie toczyły się w Hufcu, do którego trafiłam, nie byłam sobie w stanie wcześniej wyobrazić. Instruktorzy wojują, dzieci cierpią. Wróć, dzieci nie cierpią, bo uciekają gdzie pieprz rośnie. 

3. Gdzie w tym harcerstwie harcerstwo? - obóz, na którym byłam drużynową, przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Plaża, plaża, plaża, gry planszowe i czas wolny. Co jest, ja się pytam?! Chcąc poprowadzić puszczańskie, terenoznawcze, jakiekolwiek ciekawe zajęcia usłyszałam, że dzieci nie mogą iść same do lasu. Ze mną też nie bardzo, w ogóle nie mogą, bo podrapią sobie nogi. Zresztą, jakie dzieci, gimnazjaliści! 

Wszystko razem wzięte, łącznie z moim zachorowaniem, skończyło się bezbolesnym rozstaniem. Pomimo kilku udanych wyjazdów, nie mam za czym tęsknić. Może wyrosłam z Ogranizacji, ale nigdy z harcerstwa. Harcerzem się jest do końca życia, więc swoista ściana sentymentalnego płaczu w moim pokoju wciąż istnieje, w szafie wciąż wiszą mundury. 

Spisałam harcerstwo na straty. Już nie jest tym, czym było, kiedy zaczynałam moją przygodę. Już nigdy się tym nie stanie, nie w tych czasach. Ogłaszam żałobę, wszak to co było, nie wróci.

Z harcerskim pozdrowieniem "Czuwaj!"

littlem

3 komentarze:

  1. Nie wiem, jak to jest teraz w ZHP, bo jestem w ZHR, ale z ręką na sercu mogę powiedzieć, że w mojej drużynie braterstwo można wyczuć w powietrzu, bez gier puszczańskich, terenowych i leśnych obóz harcerski nie istnieje. Uwierz mi, wszystko zależy od tego, w jaki sposób prowadzona jest drużyna, czy wykorzystuje się tradycyjne metody harcerskie itp. W każdym razie nie spisuj harcerstwa na straty. Jak zechcesz poszukać, to znajdziesz coś co ci odpowiada, a powiem więcej, miło cię zaskoczy! Jestem z Pomarańczarni. To jest naprawdę cudowny szczep, łączący dwie organizacje i działający bardzo dobrze.
    Obejrzyj na youtubie filmiki 16wdh. To dopiero jest szczep !! Mają niesamowity klimat, a wyjazdy z nimi to czysta przyjemność.
    No, schodzę na inny temat nieco, więc kończę. Nigdy nie trać wiary w harcerzy!
    Czuwaj!

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba już nie wchodzisz na tego Bloga ale może przeczytasz ten komentarz:D No przynajmniej mam taka nadzieję:)
    Ja osobiście jestem w ZHP i nie wyczułam tego co ty tutaj napisałaś. Wiesz to wszystko chyba zależy od drużyny;p
    Szczerze jeśli naprawdę nie dawali ci szansy bo byłaś kiedyś w ZHR to nie fajnie;/ U mnie w drużynie mamy druhenkę która była w ZHR ale nikt jej nie potępia czy coś:) To wszystko chyba zależy od środowiska:)
    Ja na każdej zbiórce czy wyjeździe świetnie się bawię a nawet jeśli zdarzą się w drużynie jakieś kłótnie szybko je rozwiązujemy. Ale z przykrością muszę przyznać że nie wszyscy w ZHP są tolerancyjni i czują tak naprawdę o co chodzi w Harcerstwie. Bo przecież harcerstwo to nie tylko baczność i spocznij prawda? Harcerstwo to przede wszystkim dobra zabawa śpiew i przyjaźń.
    Czuwaj!

    OdpowiedzUsuń
  3. tak jak to w wielu dziedzinach życia bywa tak i w harcerstwie wszystko zależy od tego na jakich ludzi trafisz - są tacy co prowadzą swoje drużyny z pasją i oddaniem - a są tacy którzy sprawiają wrażenie jakby robili to za karę - nie wiem po co to robią bo przecież nikt im (chyba) nie każe - niestety jak trafisz na ten drugi typ człowieka zniechęcasz się do całej organizacji ...
    Ja miałem szczęście tak do 7 klasy podstawówki, potem miałem pecha bo naszym drużynowym został wybitny osioł zapatrzony w siebie (psełdo Tuptuś - nie pozdrawiam), w efekcie rozstałem się z ZHP czego do dziś żałuję ...

    OdpowiedzUsuń