wtorek, 17 kwietnia 2012

Priorytety.

To jak to jest z tymi priorytetami, kiedy jest się działającym harcerzem? Bo ja mam aktualnie poważny dylemat - robić kurs wychowawców kolonijnych (oczywiście przez internet, bo na normalny czasu nie ma), rozpisać sprawności i zrobić wszystko co mam do zrobienia w harcerstwie, czy spać. Oczywiście o noc chodzi, bo gdy świeci słonko siedzę albo w szkole, albo w pracy. Przynajmniej tak powinno być, ale nie jest, bo w nocy wolę spać, a zamiast iść do szkoły piszę pracę zaliczeniową na kurs. A gdzie przyjemności? Nie mam czasu nawet obejrzeć aktualnych odcinków ulubionych seriali.

Gdy byłam jeszcze małą harcerką, harcerstwo ograniczało się do cotygodniowej zbiórki w sobotny poranek i wyjazdu raz na jakiś czas. I obóz oczywiście. To były czasy, kiedy szkoła była jedynym obowiązkiem, a 6 lekcji było niewyobrażalnie dłużącym się czasem. Dostawało się same piątki bez żadnego wysiłku. A teraz, im więcej obowiązków i rzeczy do zrobienia, tym mniej czasu.

Może to wynika trochę z tego, że jestem zbyt ambitna i uwielbiam robić dużo. A harcerstwo stoi u mnie na pierwszym miejscu, przez co zdarza mi się zaniedbywać wszystko inne. Teoretycznie nie muszę otwierać kolejnego stopnia, ale to chyba właśnie o samorozwój chodzi. I dążenie do ideałów. I doskonałości. Tak oto musimy dokonywać wyborów, powstaje problem, kiedy wszystko jest dla nas tak samo ważne. Ups?

Bycie harcerzem czy też wędrownikiem wymaga niesamowitej organizacji czasu. Chylę czoła wszystkim, którzy dają radę, bo to nie lada sztuka. Niestety często zdarza się tak, że z powodu braku czasu wartościowi ludzie odchodzą z harcerstwa, a przecież tak wiele przez to tracimy. Według mnie, sprawcą tego są po części formalności - wiele czasu trzeba, by móc np. prowadzić drużynę, wszelkie kursy, stopnie, uprawnienia, itd. Często kursy nie dają nam żadnej wiedzy i umiejętności, których byśmy nie posiadali, liczy się tylko mały ładny papierek.

Taka już tego specyfika. Przecież też kiedyś odeszłam, bynajmniej nie dlatego, że chciałam. Żal, wielki żal do biurokracji.

No, to pomarudziła. Na koniec piosenka, którą tak bardzo uwielbiam, a chodzi mi po głowie non stop.


"Krótka chwila i wracasz na morze..."

Z harcerskim pozdrowieniem "Czuwaj!"

littlem

1 komentarz:

  1. Nie wiem, czy stawianie harcerstwa na pierwszym miejscu jest dobre. Sama miałam podobnie, ale teraz liczy się tylko matura ;) Ale całkiem niedawno odpuściłam sobie jeden dzień w szkole (miesiąc przed maturą!!!) z powodu załatwiania szkoły na biwak dla moich HS-ów i wędrowników.
    Wydaje mi się, że najważniejszą rzeczą jest znalezienie "złotego środka" między szkołą, rodziną, harcerstwem, przyjaciółmi. Czasami chyba warto sobie coś odpuścić i zrobić coś dla siebie :)
    -Ola, 24 TDH "Strzelnica"

    OdpowiedzUsuń