poniedziałek, 14 maja 2012

Przyrzeczenie Harcerskie.

Krótka przerwa była, a kilka niedokończonych postów czeka na publikację. Pewnie doczeka się dopiero po sesji, bo zdać to taki smutny obowiązek. Tymczasem Przyrzeczenie, w którym brałam udział, natchnęło mnie, więc temat na dziś jest taki a nie inny.

Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Bogu i Polsce,
nieść chętną pomoc bliźnim i być posłusznym Prawu Harcerskiemu.


Marzeniem chyba każdego harcerza jest wypowiedzenie tych słów, magicznych słów. Są gotowością do pełnienia służby, do oddania całego siebie, by dążyć ku ideałom. Tak ze szczerego serca. I nosić na piersi Krzyż, z dumą. Ach, aż mi się przypomniały te czasy młodości, kiedy tak się czekało. Jak się czeka, to nabiera dużo większego znaczenia, jest wyróżnieniem. I w sumie cieszę się, że musiałam czekać te 2,5 roku. Dużo czasu na przemyślenia i wyznaczenie celów. 

Samo przyznanie Krzyża i złożenie Przyrzeczenia przebiega różnie, zależnie od środowiska. Z moich ZHRowskich doświadczeń... Przyrzeczenia odbywały się w nocy, zawsze. Z zaskoczenia, często tak, żeby nasza 'ofiara' niczego się nie spodziewała. Osobiście, gdy zastępowa obudziła mnie w środku nocy, stwierdziłam, że mi się to przyśniło i poszłam spać. Potem do pokonania dłuższa lub krótsza droga, w czasie której mamy się zastanowić nad naszą harcerską przyszłością, często pełnia sentencji, których nie sposób zapomnieć. Często trudna do pokonania, kiedy brodzi się w wielkim śniegu, w czasie śnieżycy i szuka świeczek ; ) Ale to właśnie sprawia, że ta noc staje się nocą, której nigdy się nie zapomina. Wśród osób obecnych na Przyrzeczeniu, poprzez wbicie noża pod jej stopami, wybierało się jedną osobę, Matkę lub Ojca Chrzestnego, która miała być naszym opiekunem na harcerskiej drodze. Samą Rotę Przyrzeczenia wypowiada się przyklękając na prawe kolano, z dłonią wyciągniętą ku płomieniom ognia. Opiekun kładł prawą rękę na lewym ramieniu osoby składającej Przyrzeczenie. Krzyż przypinano z liściem dębowym, na lewej kieszeni munduru, by po 24h przewiesić go w miejsce lilijki. Magia, jak zwykle. 

Magią jest też to, że w mniej lub bardziej zmienionej formie te słowa są wypowiadane przez harcerzy już od 1 marca 1914, kiedy to powstało pierwsze oficjalne Przyrzeczenie Skautowe, następującej treści: 


Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Bogu i Ojczyźnie; 
nieść chętną pomoc bliźnim; być posłusznym (posłuszną) prawu skautowemu.


Chyba najbardziej zmienioną, jak też kontrowersyjną formę Przyrzeczenie Harcerskie przybrało w czasach socjalizmu.


Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Polsce Ludowej, walczyć o prawdę i sprawiedliwość społeczną, nieść chętną pomoc każdemu człowiekowi, być posłusznym Prawu Harcerskiemu.


Przyrzekam całym życiem służyć Tobie, Ojczyzno, być wiernym sprawie socjalizmu, walczyć o pokój i szczęście ludzi, być posłusznym Prawu Harcerskiemu.


W sumie, nie ma się co dziwić, chyba zawsze Przyrzeczenie było przystosowywane do aktualnie panujących poglądów i sytuacji. Jednak po wielu latach, Rota Przyrzeczenia powróciła do niemalże pierwotnego kształtu. 

Tak mnie strasznie natchnęło, że przy pierwszej możliwej okazji odnowię swoje Przyrzeczenie, wszak idee są wciąż żywe. Pora pokazać, że harcerzem jest się całe życie, a nawet po wstąpieniu do innej organizacji jest się gotowym pełnić służbę. I w ogóle zawsze, te słowa mają wyjątkowe znaczenie. Na nich w końcu opiera się nasze harcerskie wychowanie. 

Z harcerskim pozdrowieniem "Czuwaj!"

littlem

2 komentarze:

  1. Ja też czekałam na złożenie Przyrzeczenia prawie 3 lata. Też w śniegu, na biwaku, szczerze mówiąc ja nie domyślałam się niczego dopóki nie stanęłam przed ogniem, drużynową i przybocznymi. Byłam pierwsza z siódemki dziewczyn : ) W ciągu tego biwaku wydarzyło się mnóstwo. Poza Przyrzeczeniem zostałam mianowana na zastępową i nasza żeńska drużyna została wcielona w inną drużynę w szczepie, mieszaną. Akurat była to drużyna, której najbardziej nie lubiłam w szczepie :D Z perspektywy czasu widzę, że byłam zbyt upierdliwa dla drużynowego wtedy ; ) Ale się nie poddałam i chociaż moja harcerska droga miała parę zakrętów i czasami była wyboista, to cieszę się, że jestem tu, gdzie jestem.
    Czuwaj!
    -Ola : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi udało się około rok po tym jak dostałam barwy drużyny. W śniegu w lesie. Ledwo żywa, bo z zapaleniem ucha. Po powrocie do domu zasnęłam i wylądowałam na ostrym dyżurze. Jednak nie bałam się. Opowiedziałam lekarce dlaczego, jestem szczęśliwa, chociaż ucho bolało jak nie wiem. Następnego dnia, nie spotkałam się z druhną, aby przepięła mi krzyż. Musiałam leżeć w łóżku, za to krzyż nad kieszonką znalazł się dopiero na wigilii ;)

    OdpowiedzUsuń