niedziela, 22 kwietnia 2012

Religijność.

Miałam wracać z tematem, więc wracam. Religijność. Katolicyzm. Tolerancja. Z naciskiem na ZHR.

Zacznijmy od samego początku. Uważam, że wstępując do harcerstwa w młodszym wieku nie mamy jasno sprecyzowanych preferencji, co do wyznania. Wyznajemy najczęściej takie poglądy, jak nasi rodzice. Poglądy, które były nam wpajane od najmłodszych lat. Nawet wychowywani w wierze katolickiej, czasem możemy wątpić. Gdy dorastamy, zaczynamy myśleć samodzielnie, mamy własne zdanie, własne poglądy. Mamy prawo do zmiany wiary. Jednak będąc w ZHR, takiego wyboru chyba nie mamy. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie. 

W dokumencie pt. "Podstawowe zasady wychowania harcerskiego w ZHR" w rozdziale "Cele wychowania ZHR" czytamy m.in.:
1. Dawanie świadectwa wiary i zasad chrześcijańskich w życiu codziennym i harcerskiej służbie.
2. Przysposobienie do służby bliźniemu w miłości i wierności poczynań;
3. Włączenie się w budowę cywilizacji życia i miłości, kształtowanie postaw szacunku dla życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci.
[...]
12. Służbę wobec wspólnot i społeczeństwa, rozumianą jako służba Bogu i służba Polsce, tworząca wśród kultury współczesnego egoizmu obszar troski o pełne wychowanie dzieci i młodzieży.
[...]
14. Publiczne zaistnienie przedstawicieli harcerstwa w środowiskach społecznych, także jako wychowawców oddziaływujących z pozycji etyki chrześcijańskiej.
[...]

No tak. ZHR ma zrobić z nas katolików, jednak co będzie, kiedy nasze poglądy się zmienią i przestaniemy wierzyć? Wtedy to już nasz problem. Możemy udawać i robić wszystko wbrew sobie, uczestniczyć we wszystkich mszach, modlitwach itd, co z pewnością nie jest dla nas komfortowe. Możemy też opuścić przyjaciół, odejść, w najlepszym wypadku przejść do ZHP i zaczynać wszystko, na co się pracowało nieraz wiele lat, od nowa. 

Gdy wstępujemy do harcerstwa mając te 15 lat, mamy wybór. Możemy wybrać ogranizację, do której chcemy wstapić. Jednak w szkole podstawowej nie mamy pojęcia o różnicach między tymi organizacjami, nie wiemy w co się pakujemy. Przynajmniej ja nie wiedziałam. Od zawsze wpajano mi, że ZHP to ci źli, a my jesteśmy Ci dobzi. Wierzymy w to, co nam powiedzą. Jesteśmy przekonani, że Bozia istnieje i patrzy na nas z góry, a potem często zaczynamy myśleć i dochodzimy do wręcz odmiennych wniosków. I wszystko co z Bogiem związane staje się udręką, a my się zastanawiamy, co tu jeszcze robimy. Jednak chęć bycia harcerzem jest tak ogromna, że tkwimy w tym. Realizujemy te wszystkie religijne wymagania, bo trzeba. A kiedy przychodzi do zostania instruktorem, ups! "Instruktorką lub instruktorem ZHR może zostać odpowiednio chrzećcijanka, [...] albo chrześcijanin[...]." I cóż, i cóż, i cóż. Nie można pełnić funkcji wychowawczej w ZHR. Co za szkoda. 

Osobiście czułabym się pokrzywdzona, nie mogąc być instruktorem  ze względu na wiarę, a raczej jej brak. Czy nie ograniczamy myślenia dzieci i możliwości wygłaszania własnych poglądów? Nie wyznając zasad chrześcijańskich możemy się spotkać dosłownie z linczem. Wszelkie działania związane z Kościołem są obowiązkowe, absolutnie. Nie można ganić dzieci za to, że nie chcą iść do komunii św. na mszy (obowiązkowej!). Chyba nie powinniśmy im nic nakazywać, w końcu dobrowolność jest podstawą metody harcerskiej. To trochę przeczenie samemu sobie. I wpajanie chrześcijańskich zasad, jak czystość przedmałżeńska. Na dobrą sprawę odnoszę wrażenie, że w wychowaniu ZHR więcej jest wychowania chrześcijańskiego niż harcerskiego. Smutny wniosek.

Niestety, uważam to za brak tolerancji. ZHR staje się zamknięty, ograniczony do określonej grupy ludzi. W ZHP nie ważne kim jesteś, nie ważne w co wierzysz, czy też nie wierzysz, każdy ma prawo do wyrażania siebie. Nikt nikogo nie zmusza do robienia czegokolwiek wbrew własnej woli. Dla mnie to duży plus. Większa tolerancyjność. Szczególnie w naszym wieku, na przełomie dorosłości. I tu raczej dążymy do sprecyzowania tych własnych, prywatnych poglądów. Dajemy wskazówki, pokazujemy, tu mamy wybór. 

I tak powstał stereotyp, ZHRowskich harcerzy, którzy cały czas siedzą w kościele. Stereotyp trochę zgodny z prawdą. Pod tym względem - wybieram ZHP. Dajcie ludziom myśleć samodzielnie!

Z harcerskim pozdrowieniem "Czuwaj!"

littlem

3 komentarze:

  1. My mamy w hufcu kapelana, który często udostępnia nam salkę parafialną na różne przedsięwzięcia hufcowe, w tym roku obchodzimy rok patrona harcerzy księdza Frelichowskiego, a jest to drugi patron parafii, w której kapelan jest proboszczem, więc chcąc nie chcąc harcerze z hufca biorą udział w takich uroczystościach. Aczkolwiek nie jest to obowiązkowe. Tylko, że trochę wstyd, jak na mszy otwierającej obchody obecna jest "reprezentacja" złożona z garstki harcerzy, bo reszcie się nie chciało przyjść - bo nawet nie chodziło o to, że są niewierzący.
    A i przy okazji, coroczny Rajd Kopernikański kończy się mszą świętą, a dopiero po mszy jest apel całego rajdu. Msza, znowu, obowiązkowa nie jest, ale nie wiem, czy lepsze jest czekanie tych kilkudziesięciu minut na mrozie w lutym, ewentualnie pójście do mcdonalda, czy może msza w równie zimnym, bo murowanym, kościele.
    Właściwie nie wiem, co chciałam osiągnąć pisząc ten komentarz, chyba chciałam trochę pomarudzić : )
    Czuwaj!
    -Ola, 24 TDH "Strzelnica" im. Ernesta Setona

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, Olu, ja mam to samo- odeszłam z ZHR bo nie tyle przestałam wierzyć, co zmieniłam poglądy religijne na bardziej wschodnie i już czułam się w jakiś sposób nie fair, nie można przecież wychowywać katolików, jeśli samemu się nim nie jest. Problem w tym, że harcerstwo uczy nas myślenia i samodzielności i potem ze względu na te dwie umiejętności po prostu musimy odejść.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczaku, ale to takie smutne i bolesne, kiedy trzeba to zrobić. To najbardziej w tym wszystkim mnie smuci. I chyba poniekąd sprawia, że kadra się tu wykrusza.

    OdpowiedzUsuń