środa, 18 kwietnia 2012

System sprawności.

Na początku akapit ze specjalną dedykacją - chciałabym oświadczyć, że Wilku jest najlepszym na świecie instruktorem surwiwalu! Choć jeszcze za mało złośliwym i perfidnym, by kazać nam taplać się w błotku :( (zadowolony teraz? :D)

Sprawności, sprawności, tyle można się dzięki nim nauczyć. W niektórych drużynach nie ma wielkiego parcia na to, a uważam, że warto. Są niezwykle rozwijające i mobilizują do poszerzania horyzontów. Przede wszystkim, można znaleźć sprawności w każdej chyba dziedzinie, typowo harcerskie i obozowe, jak i artystyczne, sportowe, czy techniczne. Jak byłam małą harcereczką, cisnęłam sprawności. To daje dużo satysfakcji, że można się pochwalić jakimiś umiejętnościami. I rękaw munduru brzmi dumnie, z wypełnionymi okręgami.

Sprawności nauczyły mnie bardzo dużo, nie zapomnę nigdy chodzenia z łopatką po łące i wykopywania roślinek do zielnika, a później ich prowizorycznego suszenia. I nauczyłam się piec ciasta. Sprawności obozowe dają wiele radości, szczególnie te związane z puszczaństwem (a może po prostu jestem dzieckiem lasu). Kto nie próbował zdać milczka, nie zna życia po prostu. A i wspólne zdawanie sprawności Małego Księcia było niesamowite! Nie ma to jak chodzić 24h na boso po lesie pełnym szyszek, pamiętam to poranne jęczenie na gimnastyce.. i uciekający serek topiony. Traper, to też było coś. Zawsze mnie ciągnęło do spania w szałasie. I bania się ciemności. (nazwy sprawności oczywiście zaczerpnięte z książeczki sprawności harcerek ZHR)


Teraz też się zabrałam za sprawności, jednak z przykrością stwierdzam, że mistrzowskich jest strasznie mało. Mało w porównaniu w tymi jedno czy dwugwiazdkowymi. Ale są oczywiście dużo bardziej wymagające, a przede wszystkim czasochłonne. (kolejna rzecz wymagająca czasu...) I dają proporcjonalnie większą satysfakcję. Jednak warto by się wziąć i napisać o kilka więcej. Tak dla wygody biednych wędrowników.

I chyba najważniejsze - pamiętajmy, by sprawności dobierać do możliwości! Nie wyobrażam sobie 20-letniego wędrownika realizującego sprawność igiełki, to już nawet nie jest zabawne. Sprawności mają być dla nas wyzwaniem, mają nas uczyć, kształtować pewne umiejętności, jaki jest więc cel w bezsensownym realizowaniu zadań, które są dla nas łatwe?

Niech zdobywanie sprawności będzie dla Ciebie takim wyzwaniem, wyczynem, a zarazem zabawą. Ten filmik mi tu pasuje. Taka metafora.



"Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga, łam, czego rozum nie złamie"
I dąż do doskonałości, korzystaj z narzędzi jakie daje Ci harcerstwo, między innymi sprawności. To nie jest tylko książeczka, która stoi na półce, weź ją do ręki, i rozpisz sprawność. Może nawet postaw sobie za cel realizację jeden sprawności na miesiąc? 

Z harcerskim pozdrowieniem "Czuwaj!"

littlem

1 komentarz:

  1. Myślę że dużą rolę w motywacji do zdobywania sprawności spełnia drużynowy i przyboczni, po pierwsze własnym przykładem, po drugie systemem wspierania, pokazywania i zachęcania a nie tylko dawania książeczki czy linku do wymagań. Tak wiem, że każdy powinien mieć motywacje wewnętrzną, co nie przeczy motywacji zewnętrznej jako współistniejącej. Trzy myślę że równie kluczowy jest sam nawyk zdobywania sprawności, a nie na zasadzie "trzeba do stopnia jakąś zdobyć" czy od innego wielkiego dzwonu. [Ameba]

    OdpowiedzUsuń